GPS Przyjaźni

GPS Przyjaźni

sobota, 24 maja 2014

Rozdział 2



     Jej baleriny stukały na wypolerowanej posadzce lotniska. Nerwowo przechadzała się po szerokich korytarzach. Dziadek siedział na drewnianych krzesełkach i rozwiązywał krzyżówki. Westchnęła. Nie dość, że mama i tata nagle postanawiają przyjechać do Polski, to jeszcze każą na siebie czekać! Zbliżała się dziewiąta, a wieści o samolocie z Paryża - brak. Podeszła do automatu z jedzeniem i wrzuciła kilka monet. Po chwili zajadała się już ciągnącym się Snickersem. Wtem skrzeczący głos wydobywający się z megafonów dał znać, że niedługo jej rodzice wylądują. A dokładnie za pięć minut. Nie mówiąc słowa dziadkowi weszła do toalety. Starannie umyła ręce i rozczesała blond włosy. Pocieniowane kosmyki delikatnie opadały jej na szczupłe ramiona. Włożyła bluzkę w szorty i, biorąc głęboki wdech, wyszła na korytarz. W oddali zamajaczyła jej niebieska koszula dziadka.
- Wszędzie cię szukam - wysapał niespokojnie. - Już są.
     Po kolejnych kilku minutach, kiedy Asia zaczynała powoli tracić cierpliwość, tłum ludzi przelał się przez zapewniające bezpieczeństwo barierki. Pan Mirosław rozglądał się wokół. Jednak nie trwało to długo. Po chwili w stronę oczekujących skierowała się para, całkowicie odpowiadająca opisowi państwa Gielewskich. Szczupła i bardzo wysoka szatynka w białej zwiewnej spódnicy do kostek i mężczyzna w garniturze i okularach słonecznych. Tak, to bez wątpienia jej rodzice. Jednak jedna rzecz się nie zgadzała. Obok nich dumnie kroczyła mniej więcej piętnastoletnia dziewczyna, na widok której Asi zrobiło się słabo.


      "Koniec trasy" - taki napis pojawił się na podniszczonych tablicach informacyjnych autobusu. Sandra wysiadła. Rozejrzała się wokół. Ciekawe, gdzie też ją wywieźli? Wokół znajdowało się kilka budynków mieszkalnych, sklep spożywczy i monopolowy. Niedaleko dojrzała połyskujący napis: Centrum Handlowe "Irys", na widok którego serce zabiło jej mocniej. Tak, kochała zakupy. Jednak kiedy spojrzała na zegarek stwierdziła, że jest już za późno. Zbliżała się dwudziesta druga, a ona musiała wrócić do domu przed jedenastą. Dziewczyny nie mogą czekać. Z zadowoleniem stwierdziła, że autobus, którym przyjechała odjeżdża za dwadzieścia minut. W tym czasie trochę się przespaceruje i dotleni. Weszła w najspokojniejszą ulicę, po której szło zaledwie kilka osób. Jakaś starsza kobieta z dwoma psami, mężczyzna na rowerze, przytulona do siebie para i grupa chłopaków po osiemnastce. Odgarnęła długie włosy na plecy i spojrzała na ekran swojego Samsunga. Oprócz około trzydziestu nieodebranych połączeń od mamy dostała jedną wiadomość. Nadawcą był oczywiście Natan, ten obleśny typek z dyskoteki. Dlaczego nie może się od niej odczepić? Niechętnie odczytała wiadomość.

Hej, ślicznotko! Nie odzywasz się... Dalej jesteś obrażona o nie wiem co? Spotkajmy się, a na pewno wszystko Ci wynagrodzę. Będziesz zadowolona jak nigdy dotąd... To co? Dasz szansę starszemu (i lepszemu) facetowi?

     Z dezaprobatą pokręciła głową. On chyba popadł w samozachwyt! Przecież jest po trzydziestce! Nie wierzy, że się do niej przyczepił taki ktoś. Chyba nie da jej spokoju. Idąc w zamyśleniu rozpatruje możliwość umówienia się z Natanem, żeby raz na zawsze zakończyć tę znajomość i dać mu do zrozumienia, że musi zapomnieć o tamtej dyskotece. Wtem, wpada na kogoś omal się nie przewracając.
- Przepraszam bardzo! - jęczy szukając nieszczęśnika. Zauważa znajome zielone oko, ciemne włosy.... - Olaf! - uśmiecha się i przytula właściciela owych "rzeczy". 
- Sandra? - chłopak najwyraźniej nie dowierza, że to właśnie na nią wpadł, jednak odwzajemnia uścisk. Uśmiecha się. 
- Jak dawno cię nie widziałam!
- Zmieniłem numer telefonu i... nie mogłem odbierać, ani odpisywać.
- To na co czekasz? Podawaj! - jej śmiech powoduje, że fala wspomnień zalewa jego ciało. Wyciąga Nokię Lumię z beżowych spodenek i dyktuje dziewięć cyfr.
- Okej - uśmiecha się Sandra. - Musimy sobie wszystko opowiedzieć ale... Nie teraz. Zaraz odjeżdża mój autobus.
- Zdaje się, że twój autobus jest również moim - odpowiada Olaf.
- Tak? To chodźmy! - łapie go za rękę i popycha w stronę przystanku. Choć sądzi, że uczucia jego przyjaciela względem niej wygasły, myli się całkowicie; w chwili, kiedy oiemnastolatek ujrzał twarz dawnego obiektu swych westchnień, jego serce zabiło mocniej, rozpalając w sobie iskierkę nadziei.


      Dojadając zrobioną przed chwilą kanapkę uruchamia Skype'a. Lada chwila rozpocznie się zbiorowa konwersacja. Swoje różowe włosy upięła w dwa kucyki. Dzięki kolacji nabrała pogody ducha. Nie odpisała jeszcze Michaelowi, ale później to zrobi. Może jutro? Zobaczymy. W końcu zaczęły się wakacje, a ona (dopóki nie znajdzie sobie jakiejś dorywczej pracy) ma całe 24 godziny wolnego. Znajdzie te kilka minut na wystukanie mu krótkiej odpowiedzi. W tej chwili koleżanki są najważniejsze. 
     Pomarańczowe okienko powiadamia ją, że Andżelika jest dostępna. Nie czekając, aż reszta dziewczyn się podłączy, rozpoczyna rozmowę z rudą. Na ekranie pojawia się rozmarzona twarz, jednak po chwili wykrzywia się w uśmiechu. Na to samo odpowiada Daria. 
- Hej! - krzyczą w tym samym momencie, co powoduje salwy śmiechu.
- Jakież my zgrane - stwierdza Andżelika.
- Owszem - uśmiecha się, posyłając buziaczka w stronę kamerki.
- Co porabiasz?
- Właśnie skończyłam kolację - macha talerzykiem przed laptopem. - A ty?
- Też. A teraz wyleguję się na łóżku i o ile się nie mylę to prowadzę z tobą wielce zabawną konwersację.
Kolejne wybuchy radości.
- A gdzie Aśka z Sandrą?
- A bo ja wiem? - odchyla się na krześle. Jej kucyki podskakują.
- Poczekamy - uśmiecha się rudowłosa. Jest najbardziej osamotniona spośród nich wszystkich. 
- Co tak zamilkłaś? - dziwi się Daria.
- Nie... Po prostu dziwię się, jak takie trzy super laski jak wy mogłyście pokochać takiego spaślaka - wskazuje na brzuch.
- Nawet tak nie mów! - krzyczy.
- To dlaczego?
- Bo... jesteś wyjątkowa.


     Siedzą w autobusie wspominając dawne czasy. Pomijają jednak te momenty, kiedy oboje byli w sobie zakochani. Do szaleństwa. Wszystko skończyło się, kiedy to Sandra z niewyjaśnionych mu do dzisiaj powodów oświadczyła, że to koniec, nic do niego nie czuje i żeby raz na zawsze dał jej spokój. Był załamany, chciał umrzeć. Kilka miesięcy temu pogodził się ze wszystkim; miał nawet dziewczynę, jednak nie trwało to długo. Zdradziła go, a Olaf chyba nic do niej nie czuł. Dalej kochał śliczną brunetkę, która właśnie siedziała obok niego i uśmiechała się przyjaźnie. Niedawno przeprowadził się niedaleko i... Tak, będzie ją odwiedzał. Może rozmyśliła się i chce z nim być? Postara się, aby to uczucie, ta miłość wróciła. Jednak Olaf może się bardzo zdziwić, kiedy dowie się, jaki był powód nagłego zerwania. To może się dla niego bardzo, bardzo źle skończyć.


      Żegna się z Olafem dwoma całusami w policzek. Sandra stoi pod starą, przerdzewiałą furtką, dopóki Olaf nie zniknie wśród drzew. Uśmiecha się. Jaki on miły! Zresztą, jak zwykle. To wspaniały chłopak. Jednak nagle wszystkie złe wspomnienia z tamtych czasów wróciły. Te  kłótnie z mamą... to wtedy tak się zmieniła. Uśmiecha się smętnie idąc kamienistą ścieżką. Kiedy stoi pod masywnymi drzwiami wejściowymi zaczyna się wahać. Nie znosi tego domu, mamy, wszystkiego. Najchętniej zamieszkałaby z Asią - to z nią najbardziej się dogaduje. Mimo to naciska dzwonek. Rozlega się dźwięk dzwonów. Po kilku minutach oczekiwań, u  progu staje kobieta w długiej spódnicy i lnianej koszuli. Jej siwe włosy błyszczą w świetle podwórzowej latarni. W piwnych oczach widać gniew; to nie będzie miły wieczór. Chwyta córkę za łokieć i wciąga do wnętrza. Zatrzaskuje drzwi. Znajdują się w staroświecko urządzonym wiatrołapie. Pod wysokim oknem ustawiono drewnianą ławę. Na jednej ze ścian wiszą wieszaki na kurtki. Duża szafa z poczerniałym  lustrem pomieściłaby wierzchnie ubranie całego miasta. Na drewnianym parkiecie położono kilka bogato zdobionych dywanów o krótkim włosiu. Słowem - przedpokój rodem ze średniowiecza.
-Gdzie się podziewałaś?! - krzyczy, marszcząc brwi.
       Sandra zrzuca skórzane sandałki z nóg i rzuca na mamę przelotne spojrzenie. Przechodzi po dywanie do kolejnego pomieszczenia, mieszczącego masywne schody z dębowego drewna. Pozłacane poręcze, zniszczone nieco pod wpływem upływu czasu, błyszczą w świetle żyrandola.
      Wspina się po schodach na piętro; z tyłu słyszy zrzędzenie mamy. Otwiera drzwi do swojego pokoju i wchodzi do środka. Pomieszczenie utrzymane jest w nieładzie. Panuje tu bałagan. Mnóstwo karteczek, niezasłane łóżko, otwarta szafa, koc na podłodze i stos zużytych talerzyków. W rogu gra telewizor.
      Siada za komputerem i naciska przycisk włączania. Podstarzały sprzęt uruchamia się całe wieki. Wtem czuje burczenie w brzuchu. No tak, od czasu wizyty w kawiarence nic nie jadła. Chcąc, nie chcąc, musi zejść na dół i... jakoś wytrzymać spotkanie z mamą. Nerwowo wstaje i wychodzi.
      Wchodzi do kuchni. W salonie widzi mamę nerwowo przerzucającą kanały w telewizji. Cichaczem, otwiera lodówkę, jednak nie udaje jej uniknąć starcia z matką. Kobieta podnosi się i idzie w jej kierunku. Sandra z powrotem zamyka lodówkę i odwraca się.
      Pani Jagoda już otwiera usta, żeby coś powiedzieć, ale dziewczyna wyprzedza ją:
- Co jest na obiad? Jestem głodna, jak wilk - wysapuje z siebie z prędkością karabinu maszynowego.
- Nie jadłaś na mieście? - odpowiada z przekąsem.
- Jak widzisz, nie.
- Przykro mi, nie ma nic do jedzenia.
- Jak to nie ma?! - traci cierpliwość.
- No, nie ma - mama wzrusza ramionami.
- Cały dzień siedzisz w domu i nawet kolacji nie ma?!
- Cały dzień jesteś poza domem i nawet nic nie zjesz?
Zdenerwowana czerwieni się i szybkim krokiem wychodzi z kuchni. Wie, że to jedyny sposób, by nie doszło do rękoczynów. Wchodzi do pokoju. Widzi cztery nieodebrane wideo rozmowy na Skype'ie. Jest 23:19. Bierze głęboki wdech i rozpoczyna zbiorową konwersację.


-Asiu! - krzyczą rodzice przytulając córkę. 
Po dłuższych powitaniach Joanna spogląda na towarzyszącą jej mamie i tacie dziewczynę. Obie mierzą się wzrokiem; w ich oczach widać nienawiść i nieufność.
      Odbierają bagaże i kierują się w stronę samochodu dziadka. Mężczyzna siada za kierownicą; rodzice z Asią z tyłu.
- Laura, usiądziesz z przodu, dobrze? - zwraca się mama do tajemniczej nieznajomej. Ma krótkie, brązowe włosy, czarne oczy i dziwne rysy twarzy. Kiwa głową i siada w swych szmaragdowych pumpach i czarnym t-shircie. Na nogach ma różowe Vansy. 
      Przez całą drogę rodzice wciąż nawijają o Francji. Jak to tam jest wspaniale, czysto, ładnie, jacy są mili ludzie, jaki ładny język i jakie wspaniałe zabytki. Słowem: Francja, Francja i jeszcze raz FRANCJA.
     W końcu zajeżdżają przed dom pana Mirosława. Równo przycięta trawka - zasługa ogrodnika, błyszczy od skroplonej pary wodnej wypływającej ze specjalnych zbiorników.  
     Wysiadają z samochodu we czwórkę. Dziadek zostaje w środku. Musi wjechać do garażu. Rodzice stoją z walizkami. Nastaje chwila ciszy. Nie długa.
- Ach... Przez to wszystko zapomnieliśmy ci powiedzieć - zwracają się do Asi. Spogląda na nich pytającym wzrokiem. - To Laura, twoja nowa siostra.


     Pomarańczowa ikonka pokazuje, że do ich wideo rozmowy chce się dołączyć Sandra. Obie na wyścigi akceptują. Brakuje już tylko Asi.
- Heeeeeeeeeej - mówią wszystkie posyłając buziaczki w stronę kamerek.
- Co tak długo? - pyta Daria.
- No wiecie... mama - dziewczyna unosi palec wskazujący prawej ręki i przejeżdża nim sobie w linii poziomej pod szyją.
- Znów? - bulwersuje się Andżelika. - Masakra.
- Owszem, moja droga, owszem - wzdycha nerwowo i odrzuca włosy. - Do tego nie dała mi nic do jedzenia.
- To już przegięcie! - krzyczy Daria, która nie musi obawiać się, że komuś będzie przeszkadzać.
- Umieram... - jęczy Sandra.
- Może coś zamów? - proponuje Andżelika. Jednak Sandra kręci głową. - Z chęcią bym do ciebie przyjechała i jakieś pyszności ugotowała, ale rodzice już mnie nie wypuszczą - dodaje smętnie.
- Ale ja mogę! - proponuje różowowłosa z uśmiechem. - Co prawda nie umiem gotować jak Andzia, ale chętnie przyniosę ci kilka kanapek i sałatkę jarzynową.
- Uśmiech ze strony brunetki pokazuje, że z wielką przyjemnością skorzysta z propozycji przyjaciółki.
- A w ogóle, gdzie jest Asia? - pyta Andżelika.
- Właśnie! Sandra, ty powinnaś wiedzieć.
- Nie mam pojęcia - wzrusza ramionami.
- Dobra, ja kończę - oświadcza Daria. - Będę u ciebie za jakieś czterdzieści minut - to mówiąc wyłącza się z wideo rozmowy.
     Przez kilkanaście kolejnych minut Sandra i Andżelika gadają ze sobą, jednak po chwili obie wyłączają komputery, zadając sobie jedno pytanie: Dlaczego Asia się nie podłączyła?
 

Brak komentarzy: