GPS Przyjaźni

GPS Przyjaźni

czwartek, 22 stycznia 2015

Rozdział 3

         

            Podparła się płotu. Strasznie zakręciło jej się w głowie.
- C..c.. Co? - pyta oszołomiona Joanna spoglądając w stronę złowieszczo uśmiechniętej Laury. - To przecież niemożliwe.
- Kochanie - tata gładzi ją po brodzie, jak gdyby była małą dziewczynką. - To nie jest nasza biologiczna córka. Zresztą... potem to opowiemy.
Nadchodzi dziadek z mosiężnym kluczem w dłoni. Przekręca go w zamku, po czym skrzypiące drzwi otwierają się. Rodzina wchodzi do środka. Dom urządzony jest nowocześnie. Aż trudno pomyśleć, że mieszka tu starszy pan. Zdejmują buty na szarym dywanie w przedpokoju i otwierają przeszklone drzwi prowadzące do salonu. Obszerne pomieszczenie mieści dużą kanapę narożną z szarego filcu przykrytą warstwą kolorowych poduszek. Na szklanej ławie stoi wazonik ze storczykami. Duży telewizor zawieszony na ścianie jest włączony. W powietrzu czuć zapach świeżości i czystości.
- No no, tato... Nie mówiłeś, że sobie kogoś znalazłeś... - uśmiecha się mama, odkładając walizkę.
- Nie, moja droga. Jesteś w błędzie - wyciąga trzy szklanki i nalewa do nich odrobinę Whisky. - Nie mam nikogo. To tylko sprzątaczka.
Kobieta kiwa smętnie głową, po czym siada na kanapie. Podobnie robi jej ojciec i mąż; po chwili dosiada się Laura.
Wtem włącza się "My Słowianie", ustawione jako dzwonek telefonu Asi, kiedy dzwoni do niej któraś z dziewczyn. Wyciąga telefon, jednak niepostrzeżenie tata zabiera jej telefon.
- O nie, moja droga... jest już prawie północ, a do ciebie ktoś dzwoni? - naciska czerwony przycisk, po czym  odkłada aparat na ławę. Otwiera buzię, żeby się odezwać, ale telefon rozdzwania się znowu. Zdenerwowany znów przerywa połączenie i wyłącza Samsunga.
- Może się rozpakujecie? - proponuje dziadek. Pewnie chce rozładować atmosferę. - Zaprowadzę was do pokoi.
Cała piątka wchodzi po białych schodach ze szklaną balustradą na górę.
- IlonaTadeusz  będą spać w gościnnym - otwiera jedne z wielu drzwi. Przestronna sypialnia z łóżkiem przykrytym fioletową pościelą, biała toaletka i duża szafa zajmowały część pomieszczenia. Dalej stała wanna obsypana kwiatkami róż, na co Gielewscy uśmiechnęli się.
- Żebyście sobie nie myśleli! - zabawnie podnosi głos dziadek. - Zawsze tak tu jest. Tylko... mamy jeden problem. Nic nie wiedziałem o przyjeździe Łucji...
- Laury - poprawia go córka.
- ...Laury, kimkolwiek ona jest - uśmiecha się przyjaźnie do piętnastolatki. - Dlatego wydaje mi się, że zmuszony jestem coś jej zorganizować...
- Ależ tato, Laurusia może spać z nami - mama całuje dziewczynę w czoło, na widok czego Asię przebiega dreszcz.
- Świetnie. - uśmiecha się dziadek, schodząc po schodach. - Macie trochę czasu, żeby się rozpakować! - rzuca przez ramię i już go nie ma.
Joanna nie waha się ani chwili. Zbiega po schodach. Mirosława zastaje na kanapie, oglądającego powtórkę teleturnieju.
- Przecież już to oglądałeś... - śmieje się, sadowiąc się obok dziadka.
- Przynajmniej wiem, komu kibicować - puszcza jej oko.
- Ja już nie wytrzymuję... - wzdycha sięgając po telefon. Jej uśmiech błyskawicznie znika. - Są z nami dopiero dwie godziny, a ja mam dość... nie wytrzymam tych dwóch miesięcy.
- Oj, wytrzymasz, wytrzymasz... jesteś moją dzielną... - jego zdanie przerywa krzyk Ilony:
- Joasiu, złotko, chodź do nas!
Dziewczyna znów wzdycha i z posępną miną wspina się po schodach.

         - Nie odbiera...
- Ode mnie też...
- A może coś jej się stało? - mówią niemal jednocześnie Sandra i Andżelika, które znów rozmawiają, tym razem przez telefony.
- Jeśli do jutra się do nas nie odezwie, przyjedziemy do domu jej dziadka z samego rana. - decyduje Sandra.
- Ale pan Mirosław... może będzie spał?
- Coś ty! A nawet jeśli, to spoko facet jest. Zrozumie nas...
- A może mieli wypadek...?
- Oj, przestań! - krzyczy zdenerwowana. - Jest jedna rzecz, którą możemy dzisiaj zrobić.
- Jaka? - pyta Andżelika
- Wyspać się.
- Ale... ja nie zasnę... - przerażona dziewczyna ściska nerwowo słuchawkę w obawie, że koleżanka się rozłączy. Tak też się dzieje.
- Śpij dobrze, Andzia - to mówiąc, Sandra przerywa połączenie.

          Ogarnęła już trochę w pokoju, żeby Daria nie zobaczyła tego pomieszczenia w AŻ tak złym stanie. Stare kartki znalazły się w śmietniku (w którym z kolei Sandra odkryła pokaźną kolekcję zzieleniałych kanapek), pościeliła łóżko a nawet złożyła ubrania w szafie. Dokucza jej głód, jednak na myśl, że za chwilę zje kolację przygotowaną przez przyjaciółkę, powraca jej energia. Tylko talerzyki, tym razem złożone w stertę  nie zostały wyniesione, ale to ze względu na matkę.
          Otwiera nową kartę w internecie i po kolei zaczyna przeglądać wszystkie ulubione strony: Bershka, Stradivarius, H&M, Pull&Bear... wszystkie ubrania były wspaniałe. Patrzyła się na nie świecącymi oczami, a w głowie pojawił się obraz jej w tych niesamowitych ciuszkach. Z zamyślenia wyrwał ją dźwięk SMS'a.

Jestem pod domem i nie wiem jak wejść, żeby Twoja mama mnie nie zobaczyła. Poradzisz mi coś?
 

To była wiadomość od Darii. Sandra szybko wystukała jej odpowiedź i zerwała się z miejsca. Pospiesznie zbiegła po schodach. W domu panował półmrok; mama siedziała na kanapie, z nogami podwiniętymi pod samą brodę, wpatrzona w ekran telewizora. Drgnęła na odgłos kroków córki, jednak nie odwróciła się.
         Dziewczyna energicznie otworzyła drzwi. Daria stała nieopodal z wielką siatką w ręku. Sandra przywołała ją ręką, ucałowała mocno i wprowadziła do domu. Tym razem zastała mamę opartą o ścianę, z rękoma założonymi na piersi.
- Co ona tu robi? - spytała bez żadnych wstępów. - Jest północ, do cholery.
- To moja sprawa - syknęła z nienawiścią. - Jedyna osoba, która zechciała przygotować mi coś do jedzenia.
         Mama wyraźnie zasępiła się, jednak już miała coś powiedzieć, gdy Sandra pociągnęła Darię na schody. Wbiegły na górę i zamknęły się w pokoju dziewczyny. Brunetka łapczywie odebrała torebkę od przyjaciółki.
- Co tam mi upichciłaś? - spytała, wdychając przepyszny zapach.
- Trzy kanapki, sałatka jarzynowa i kebab jeszcze kupiłam.
-  Boże, jakaś ty kochana - uściskała przyjaciółkę. - Siadaj - wskazała jej zasłane łóżko.
- Długo u ciebie nie posiedzę - westchnęła. - Muszę wracać do domu.
- No dobra... ale spotkamy się jutro, co nie? Powinnam ci się jakoś zrewanżować - odpowiedziała, odwijając kanapki z folii aluminiowej. - Pyszna - dodała po chwili.
- Zdzwonimy się - uśmiechnęła się szeroko na dźwięk komplementu. - Wiem, że Andzi nie dorównam, ale starałam się.
          Daria podniosła się z łóżka. Odgarnęła różowy kosmyk z twarzy i ruszyła do drzwi. Sandra z kanapką w buzi podążyła za nią. Odprowadziła przyjaciółkę do drzwi i wróciła do pokoju, aby udać się do łóżka.
 
 
          Otwiera drzwi. Pochyla się nad toaletą i niespokojnie związuje włosy. Czuje się źle. Bardzo. Kręci jej się w głowie. Wkłada palec do gardła, głęboko, jak najgłębiej. Czuje tą dziwną wibrację, po czym zwraca posiłek do toalety. Dostaje zadyszki, a na czoło występują krople potu. Powtarza czynność i wstaje. Spuszcza wodę i powoli podchodzi do umywalki. Przemywa twarz wodą i myje zęby. Wpatruje się w swoje odbicie w lustrze. Wygląda strasznie. Nie może dłużej patrzeć się na takie odbicie. Trzeba coś zmienić. Staje na wagę. Coraz lepiej, jednak jeszcze nie idealnie. Trzeba się będzie jeszcze pomęczyć. Chyba warto dla niego. Zresztą, i tak mu się nie spodoba. Widziała jego dziewczynę. Śliczna, długonoga, smukła niczym modelka. Nigdy jej nie dorówna. Ach, gdyby udało jej się jeszcze schudnąć... Z powrotem kieruje się do łóżka i zapada w sen pełen snów o nim.




 

Brak komentarzy: